Ostatnio sprawiłam, że zapanowała tutaj niepokojąca cisza. Wszystko to wina pogody, przez którą każde wyjście za drzwi wiązało się z przeciągłym zamarzaniem. Tak więc ograniczałam te wyjścia do koniecznego minimum. Teraz jest już lepiej (co nie zmienia jakoś faktu, że ostatnimi dniami zimuję w domu), więc możecie liczyć na nową porcję fot przedstawiających pluchę i pluchę, i czasem Kraków.
A póki co chciałabym udowodnić, że z mrozami można łatwo wygrać, stając z obiektywem przyklejonym do OKNA. Dzisiaj prezentuję widoki z okienka w przeuroczym austriackim Gries. Enjoy your meal :*
Okienkowa porcja to porcja pierwsza, mam jeszcze w zanadrzu porcję pozaokienkową (w Austrii nawet temperatury są fajniejsze).