niedziela, 4 grudnia 2011

Those endless seasons that go on and on

Chyba odzywa się we mnie dusza samotniczka, bo z błogością spędziłam wczorajszą noc wyżywając się na stolnicy i drąc na cały dom AAAAAAJM SO ALONE DONT HAVE NOBODDY TO CALL MY OWN (na całe szczęście reszta domostwa była jakieś kilkanaście przecznic dalej i andrzejkowała). Tak czy siak takie wieczory są szalenie urokliwe, a pieczenie szalenie świąteczne toteż szalenie wspaniale.
A fociaki przedstawiam Wam dość wiekowe, bo jeszcze z czasów, kiedy było złoto a nie szaro. Tamtego dnia padałam z zachwytu, biegając dookoła Plant. No ale cóż, teraz przynajmniej jest bliżej do świąt, hihi.








Jezu, będę gruba.

niedziela, 16 października 2011

From Paris with love vol. 2

Zgodnie z obietnicą, przybywam z drugą porcją fociaków z Paryża. Drugą i raczej ostatnią. To najwyraźniej znak, że trzeba tam wrócić, hih.
Tradycyjnie prośba o oglądanie w pełnej rozdzielczości.

niedziela, 9 października 2011

From Paris with love vol. 1

Ponownie trochę francuskich klimatów, tym razem jednak coś lepiej wszystkim znanego. Brukowane uliczki, labirynty kamienic i szaleni kierowcy, a wszystko to przesiąknięte zapachem kawy i świeżych bagietek. Mowa oczywiście o Pariiiii i jego magicznym klimaciku. Rzecz jasna nie mogło być zbyt fajnie i zbyt miło, więc pogoda postanowiła nie rozpieszczać. Prowadzę ciężkie życie.
Jest to pierwsza porcja foci, druga już czeka na publikację (publikacja dostępna na dniach). A teraz stała prośba o podgląd w pełnym wymiarze i życzę miłego oglądania.

niedziela, 11 września 2011

One touch is never enough

Przygotujcie się na najbardziej ekscytujący, pasjonujący i pełen zaskakujących zwrotów akcji post. Pochłaniając prawdopodobnie ostatnie tego roku słonko, pochwyciłam nóż i wykonałam pożegnalny deserek. Nie ma nic bardziej słonecznego niż sałatka owocowa. A owoce okazały się dość fotogeniczne, i nie mogłam się powstrzymać, i tak wyszło...
/błagam, jeśli już oglądacie, to w pełnej rozdzielczości - wystarczy kliknąć, no. jakość miniaturek jest ojghgvjhghjhj †/




niedziela, 14 sierpnia 2011

I can hardly wait to be with you again

Siedzę sobie w spokoju w suterynie góralskiego domku i doznaję olśnienia, że czas najwyższy zaserwować tutaj jakieś danie. Tym razem trochę francuskich specjałów znad Lazurów. Z regionalizmu tylko wąskie uliczki, okiennice i niesamowity kolor wody, zero żab i ślimaków. Ślimaków już mamy pod dostatkiem w rodzinnej Polszy. No to pro.
(błagam - oglądajcie w pełnej rozdzielczości, klikając na zdjęcia; inaczej jakościowo nie nadają się do niczego)












piątek, 20 maja 2011

Can't help looking back

Za kilka dni pobaunsuję sobie na Selectorze, a póki co dołuję tym wszystkich, gdziekolwiek tylko mogę. Taki to ze mnie mały sadysta. A żeby nie być tak bierną w innych kwestiach, to zapodaję dawkę wiosennego makro albo czegoś. Teoretycznie jest jeszcze wiosenny Kraków, ale tym Was może pomęczę później, tak dobrze to jeszcze nie ma. Enjoy your meal.





Proszę, otwierajcie sobie zdjęcia w nowym oknie w pełnym rozmiarze, bo przy tych pomniejszeniach niekiedy wyglądają mało zachęcająco (delikatnie sprawę ujmując).